6/ Jego rządy
Sposób, w jaki Paweł zarządzał, miał te same cechy co normy. Z tym samym zaangażowaniem zajmował się sprawami ważnymi, fundacjami, kapitułami, zatwierdzeniami papieskimi, jak tymi drobnymi, związanymi z codziennym życiem. W ten sposób żaden zakonnik nie czuł się zaniedbany i żadna sytuacja nie była postrzegana jako dająca się zaniedbać. Nie bał się napominać z tytułu braków wielkich i małych. Nie był ojcem jak tylu innych pozwalającym na wszystko. Permisywizm nie jest miłością, lecz odrzuceniem odpowiedzialności ze strachu przed utratą uczucia dzieci.
Brat Pasquale przypominał sobie, że niczego mu nie puszczał płazem. Pewnego dnia Paweł rzekł:
- Proszą sobie przypomnieć, że my to liczne posągi do rozmieszczenia w raju, ale trzeba, byśmy pozwolili, żeby nas wyrzeźbiono bardzo starannie.
- Boją się, żeby mi jakieś uderzenie dłuta nie wybiło oka - odpowiedział brat.
- Nie, nie - odpowiedział mu święty.
A mówiąc to uczynił znak krzyża na jego czole dając mu radość, której nigdy nie zapomni. Wymagał, by także i inni przełożeni karcili zakonników, dając im należne pokuty, zawsze jednak z wielką miłością. Pisał np. do ojca Piotra Vico:
Nie zaniedbywać proszą w razie konieczności karcenia i dawania pokuty według upadków i potrzeb; ale niech świeci zawsze miłość, serdeczność i słodycz, aliter zamiast leczyć jedną raną, powstanie ich dziesięć. Niech Ojciec nie ustaje w wypełnianiu nie tylko roli ojca, ale także najczulszej matki Z filozofią dopracowaną przez tyle lat doświadczeń pisał do Fossiego odnośnie do kierowania jego własną rodziną: „Kto chce, żeby go bardzo słuchano, niech rozkazuje mało i z łagodnością”. Pod jego rządami Zgromadzenie ukształtowało się jako prawdziwa rodzina. On czuł się ojcem aż do samego końca i pozostawił swym synom gorącą miłość do wspólnoty i domu, która sprzyjała oczywiście zgodzie i oddalała pokusę ucieczki. Przejmował się wszystkim z męską troskliwością. Zaczynał się okres jego agonii, gdy zatroszczył się o śniadanie dla bp Struzzieri, który dopiero co przybył po długiej podróży. Jest naturalne, że zakonnicy rozpoznawali w nim tego ojcowskiego ducha i odwzajemniali się pełną uczucia postawą synowską. Z tego powodu przyjęli chętnie jego żądanie finansowe przez aplikację Mszy św. na rzecz jego brata Józefa i byli uradowani pełną uczucia kuracją jaką zapewnił mu brat Bartłomiej. Temu ostatniemu Założyciel pozostawił dowodzącą wzruszenia oznakę wdzięczności: zwolnienie, także po swej śmierci, od jakichkolwiek obowiązków i zezwolenie na wybór klasztoru zamieszkania i typu zajęć, jakim by się oddawał.
Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.
Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.