6/ Człowiek towarzyski, wylewny, komunikatywny

Niedoszły eremita spędził jednak cały okres formacyjny swego życia, aż do 27 roku, pośród zajęć, którym oddawała się jego rodzina, na handlu i nauce. Ukształtował się wtedy, i zapewne nie bez udziału Ducha Świętego, jego bardzo komunikatywny, towarzyski i szczery charakter. Z korespondencji można wywnioskować, że utrzymywał bardzo wiele kontaktów a jeszcze więcej osób zabiegało o nie. Jego język jest jasny, zwięzły, ujmuje samą istotę rzeczy, co z pewnością nie licowało ze zwyczajami literackimi epoki. Zmierza prosto do celu, którym jest pomaganie duszom w postępie na drodze ku Bogu. Nie obchodzą go względy ludzkie. Widzieliśmy to w jego postępowaniu z kardynałem Altieri i zobaczymy poniżej, omawiając jego postawę wobec Kościoła jego epoki. Do siostry Cherubiny Bresciani pisze: „Niech się Siostra upokorzy, unicestwi i uzna swą nicość, swą niegodność, że nie zasługuje nawet na to, by znaleźć się pod stopami tych, których nazywa ludźmi światowymi; być może są bardziej uduchowieni niż siostra. Proszę tak nigdy nie mówić” . A do Gandolfi: „Dlaczego mi Siostra mówi, że jestem kapryśny? Dlaczego mówi, że a to rzucam ją, żeby wziąć inną, a to rzucam inną, żeby wziąć ją? Czy tak mówi służebnica Pańska?” 

Będąc towarzyski i komunikatywny, nie miał potrzeby uciekać się do wybiegów ani do kłamstw. Często mówi o sobie, że jest grzesznikiem, nigdy zaś, że jest fałszywy, albo że udaje . Wszyscy świadkowie procesowi jednomyślnie podkreślają jego bezpośredniość. Zwierzał się ojcu Dominikowi: „Próbowali kilka razy odebrać mi tę trochę prostoty i nieskazitelności, które nosiłem od matczynego łona, ale, dzięki Bogu, nie udało im się. Ile mnie to kosztowało! Zachować moją prostotę i pragnienie podobania się tylko Bogu we wszystkim i przez wszystko”.

Opowiada się wielokroć, że ogarniał go duch podobny do tego, który poruszał starożytnych proroków i wtedy nie bał się wystawić na ryzyko ani siebie samego, ani Zgromadzenia, by powiedzieć prawdę. Pośród sporu z zakonami żebraczymi starł się z kar. Hannibalem Albani, mimo że wcześniej otrzymał od niego pomoc, uskarżając się na jego zachowanie i podsumowując: „Proszę wiedzieć, wasza Eminencjo, że Bóg wybierze kogoś na jej miejsce”. Powiedział to głośno, tak że słyszała go także służba i ktoś z niej, zatroskany, usiłował uspokoić go. Lecz on potwierdził: „Powiedziałem to, czym Bóg mnie natchnął i gdybym nie był przez Boga inspirowany, nie powiedziałbym tego”.

Inny aspekt jego wylewności i szczerości stanowi żalenie się z powodu chorób i cierpień wszelkiego rodzaju, na które pozwala sobie wobec osób zaufanych. Jeśli czyta się zbiór jego myśli pod tytułem „Dziennik intymny”, ma się silne wrażenie, że Paweł był człowiekiem, który miał potrzebę wyładowania się, nie miał przed tym żadnych zahamowań. Był tak silny, że nie lękał się okazać swej słabości. Nieprzeliczone są wyrażenia tego rodzaju, znajdujące się w pismach: „Ręka mi drży, piszę z mozołem”; „Oczekuję rychłej śmierci”; „Zdaje się, że jest przeciw nam cały świat”; „Nieszczęścia, prześladowania i inne przeciwności przeciw biednemu Zgromadzeniu mimo wszystko trwają, a biednemu Pawłowi gorzkie wody sięgają aż po samą szyję”. Ten biblijny obraz wód sięgających aż po szyję powraca w jego pismach wiele razy. „Zdaje mi się - pisał jeszcze - nie wiem, czy w historii innych fundacji można usłyszeć o podobnych prześladowaniach i trudnościach”. W każdym razie uznawał swą skłonność do lamentowania i powiadał o sobie: "jestem beksa” (sono un fiottone), używając ludowego czasownika „fiottare”, znaczącego dokładnie beczeć, lamentować.

Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.