5/ Wszystko i nic

O wiele wcześniej niż poznał Taulera, Paweł kładł nacisk na ukazywanie stworzenia jako nicości albo „strasznej nicości”, a Boga jako „wszystkiego”.

„Proszę znowu rzucić się w swą nicość - pisze do Grazi w 1741 - poznawać swą niegodność, a z tego poznania powinna narodzić się większa ufność w Bogu”. Już w 1740 napisał do Bresciani:

Kto chce prawdziwego "wszystko ”, którym jest Bóg, musi rzucić się w nicość. Bóg jest tym, co z istoty jest tym, co jest: ego sum qui sum. My jesteśmy tymi, którzy nie są ponieważ w głębi nie znajdujemy nic prócz nicości, nic. A kto ma grzech jest gorszy od samej nicości, ponieważ grzech jest straszną nicością gorszą od nicości. 

Motywacją zachęty do unicestwienia się jest, według Pawła, tak naturalna kondycja człowieka jako stworzenia, jak przykład kenozy Syna Człowieczego. W naszej dotkniętej zmieszaniem i permisywizmem wizji łaskawości Bożej trudno nawet dostrzec nieskończony dystans jaki istnieje między Stworzycielem a stworzeniem, i to czemu Paweł dawał wyraz także w prostym wyrażeniu, jakiego używał zwracając się do Boga: „Jego Boski Majestat”. 

Chodzi o dystans moralny, który ma swe korzenie w dystansie metafizycznym. Paweł streszcza swą myśl odnośnie do tego dystansu w następujących słowach:

By być świętym, potrzeba jednego N i jednego W. Kto by wędrował więcej wewnątrz, odgadłby znaczenie, ale kto nie wszedł jeszcze w głęboką samotność wewnętrzną, nie potrafi jeszcze odgadnąć znaczenia. Dodaję więc: N to Ty, która jesteś straszną nicością; W to Bóg, który z natury jest wszystkim. Pozwól więc, by znikło N twojej nicości w nieskończonym „Wszystko”, którym jest największy i najlepszy Bóg i tam się zatrać w otchłani niezmierzonej Boskości. O, jakże to szlachetna praca.   

Do ojca Piotra Vico, mistrza nowicjatu na Monte Argentario, pisał:

Nie ma powodu by się bać jakiegokolwiek oszustwa, byle tylko mieć i wzrastać w poznaniu własnego stanu posiadania: niewiedzy, niemożności i tego, że gdy bardziej się zagłębiamy, znajdujemy tylko straszną nicość, by pozwolić, żeby znikła ona w nieogarnionym Wszystko.

A do Agnieszki Grazi:

Nic nie podoba się Bogu tak bardzo, jak unicestwienie i pogrążenie w nicości, a diabeł tym się przeraża i ucieka... Aby przygotować się do bitwy i być uzbrojoną w Bożą zbroję nie ma środka bardziej skutecznego, niż unicestwić się i zniweczyć przed Bogiem, wierząc ze stałością, że nie jest Pani zdolna do odniesienia zwycięstwa, jeśli Bóg nie walczy u Pani boku.
Więc powinna Pani rzucić to własne nic w prawdziwe Wszystko, którym jest Bóg i z wielką ufnością walczyć, jako mężna bojowniczka, mając pewność, że odniesie Pani zwycięstwo.

W 1768 pisze do Calcagnini, w bardzo czułym stylu:

Przebywając na tej świętej pustyni wewnętrznej, o której tyle czy to mówiłem, czy pisałem... tam proszę pozwolić, by znikło Siostry prawdziwe nic w nieogarnionym Wszystko i proszę spoczywać w Jezusie Chrystusie, w łonie najsłodszego Ojca, jak małe dziecko, ssąc boskie mleko z najświętszych sutek Jego nieskończonej miłości. Jeśli miłość obdarza Siostrę tym mistycznym snem, który jest dziedzictwem, którym Najwyższe Dobro obdarza w tym życiu swych ulubieńców, jak powiada prorok: cum dederit dilectis suis sommum, ecce hereditas Domini, ecc., proszę spać, bo w takim śnie stanie się Siostra mądrą mądrością świętych.

Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.