5/ Wpływ apostolatu Pawła na społeczeństwo
Wybór ściślejszego ubóstwa i samotności dały Pawłowi prorocką wolność w przepowiadaniu słowa Bożego. Wyszukać można m. in. w jego kazaniach następujący fragment:
O Boże święty! O Boże dobry! Czymże będzie widok zbierania grzeszników, by wiązać ich w pęki? Będzie pęk złych władców - powiada święty Wincenty Ferreri, książąt i rządców świata. Inny - złych purpuratów i zakonników, którzy mieli tyle ułatwień, by zabiegać o świętość... Cóż to za zamęt, co za wstyd! Ci, którzy mieli być najpiękniejszym ziarnem, powiązani w pęki, jako szkodliwy kąkol do wrzucenia w ogień! Przeszukajcie świątynie i kościoły, a i tam znajdziecie niegodziwe miłości. Czegóż więcej trzeba? Wystarczy powiedzieć, że plugastwo kryje się i pod najświętszymi przyodziewkami.
Świadkowie wspominają:
Mówił zawsze do duchownych, do prawników i do głównych osobistości miasta ze swobodą apostolską i bez oglądania się na względy ludzkie. By nie sprzeniewierzyć się swej posłudze apostolskiej, dotykał przestępstw w urzędach publicznych, braku przykładu ze strony duchownych, deptania sprawiedliwości i miłości przez majętnych obywateli, do którego dochodzi się kosztem ubogich.
Nie boję się nikogo - powiadał - jak tylko mojego Boga. Co mi mogą zrobić ludzie? Mogliby mnie przyprawić o śmierć: dla mnie byłby to zaszczyt.
Ten styl odziedziczyli pierwsi towarzysze Pawła, tak że jeden z nich w pewnym liście przypomina: „normalne mycie głowy kobietom, choć wszystkie to damy”. Jego kazania nie miały z pewnością na celu uspokojenia sumienia wyzyskiwaczy i prześladowców. W imię Boga nie miał obaw, by postawić każdego wobec odpowiedzialności za własne czyny.
Ważny aspekt jego apostolatu dotyczył bandytów. Było ich wielu w wieku osiemnastym w całych Włoszech, ale rozległe i gęste lasy, nieliczne szlaki komunikacyjne i niezdrowy klimat na obszarach pogranicza między Toskanią a Państwem Kościelnym, który czynił je bezludnymi, sprawiały, że te rejony były nękane szczególnie tą plagą. Bandyci zbiegali się tam z rożnych części Włoch. Byli często jednocześnie przemytnikami. Bezlitosne prawa prześladowały przemytników, skłaniały ich do uprawiania bandytyzmu. Ciążył nad nimi wyrok śmierci na szubienicy i bezkarnie mogli być zabici tylko dlatego, że posiadali broń.
Paweł od dzieciństwa mieszkał w rejonach przygranicznych i zetknął się z problemami przemytu, ze strażnikami miejskimi i bandytami. Ksiądz Sisti z Vetralla potwierdził, że Paweł często mu mówił, iż Jego najdroższymi przyjaciółmi byli bandyci, najniegodziwsi i najbardziej nikczemni grzesznicy”. „Jeśli dojdę do raju - powiadał - chcę być ich opiekunem”. Zapewniał, że pewnie się czuje przechodząc bagna, gdyż było tam wielu nawróconych przez niego bandytów. W pewnym miasteczku Maremmy był pewien bandyta tak potężny, że straże miejskie musiały prosić go o pozwolenie, jeśli chciały przejść przez ten rejon. Poza tym żył on z jakąś kobietą, która odeszła od męża. Głosząc tarą misje Paweł pomyślał, że dla ich powodzenia potrzeba usunięcia tego skandalu. Pomodliwszy się poszedł do domu bandyty i nakazał mu odesłać kobietę do męża. Bandyta ugiął się i poprosił o spowiedź, na co Paweł zezwolił pod warunkiem, że kobieta odejdzie z tego domu.
Pewnego razu zatrzymał go osławiony przywódca bandy i zaciągnął do lasu. Paweł bał się, ale mężczyzna mu powiedział, że chciał się tylko wyspowiadać. „Ale bracie - rzekł mu Paweł - mogłeś mi powiedzieć zaraz, a wyspowiadałbym cię natychmiast”. „Nie powiedziałem ojcu, bo bałem się, że nie będzie chciał mnie wyspowiadać”. Koło Rocca Albenga żył bandyta, który poprzysiągł zabić hrabiego Piccolomini. Hrabia szukał opieki u Pawła, który głosząc misje, kazał zawołać bandytę. Ten, stając przed nim, spytał wyniośle: „Czego ode mnie chcecie?”. „Chcę twojej duszy”- odpowiedział Paweł. Słysząc tę odpowiedź bandyta był tak całkowicie zaskoczony, że powiedział: „Ojcze, zrobię wszystko, co każecie”. Następnie zmienił życie. W ten sam sposób w Orbetello, osiągnął to, że inny bandyta przebaczył szlachcicowi, którego postanowił zabić. W Canino, w prowincji Viterbo, niektórzy bandyci wmieszali się w tłum, by słuchać kazania Pawła. Miejscowe straże zauważyły to jednak i weszły do kościoła, by ich zaaresztować. Mogła zdarzyć się rzeź. Niespodziewanie jednak Paweł przerwał kazanie i rzekł stanowczo: „Powstrzymajcie się, to kościół”. Strażnicy wycofali się. Po kazaniu pytano Pawła, jak się mógł zorientować, co się działo, lecz on odpowiedział, że nie zdawał sobie sprawy, że wypowiedział te słowa.
Najlepiej udokumentowany jest epizod związany z Horacjuszem Rebecchini z Camerino, o którym była mowa. Posiadamy bowiem list napisany przez Pawła po śmierci bandyty do wdowy po nim, w którym wspomina swe zainteresowanie tak dla zbawienia jego duszy, jak dla jego osobistej wolności.
Tę samą wyrozumiałość i miłość, jaką Paweł okazywał wobec bandytów, miał także dla żołnierzy straży miejskiej, którzy, przynajmniej w Toskanii, nie byli nikim innym, jak przestępcami na żołdzie rządu lub ludźmi, którym się nie udało i nie mieli w życiu innego wyboru.
Nawróceni bandyci mieli dla Pawła wielką wdzięczność i rozgłaszali jego sławę pośród starych towarzyszy. Z tego powodu wszyscy go szanowali. Paweł pozwalał, by chodzili za nim z jednej misji na drugą „ku zaskoczeniu i zdziwieniu każdego, kto widział go w otoczeniu takich ludzi” - powiada pewien świadek. W pewnej misji głoszonej w Vetralla nawrócił się człowiek gorszący wszystkich swymi bluźnierstwami, którego Paweł prowadzał ze sobą po niektórych misjach, by utwierdzić go na drodze Bożej. I rzeczywiście, bluźnierca stał się chrześcijaninem tak gorliwym, że oddał się posłudze chorym w szpitalu. On sam opowiedział ks. Sisti, że wszedł w taką zażyłość z ojcem Pawłem, iż nakazywał mu dosiadać konia pod groźbą, że jeśliby tego Paweł nie uczynił, to zacznie znowu bluźnić.
Sadzę, że te świadectwa są bardzo użyteczne, by wyrobić sobie słuszną opinię o apostolacie Pawła, o jego sposobie zaangażowania się w realia społeczne ówczesnych Włoch i wchodzenia w sam środek spraw ludzkich, wyrzekając się wszelkich przywilejów, jakie przynależność do stanu duchownego albo sława jego świętości mogły mu zapewnić.
Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.
Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.