3/ Świadek życia Trójcy
Napięcie ducha Pawłowego jest jednak ukierunkowane ku Bogu Ojcu i ku Panu Jezusowi. Żyje życiem Trójcy. To życie jest owocem działania Ducha Świętego. Umrzeć z miłości oznacza żyć życiem bogokształtnym, boskim, ponieważ Bóg jest miłością, która objawia się w darze z własnego życia. Dlatego śmierć dla miłości jest także chwałą Boga, który nie jest niczym innym niż miłością. Zmartwychwstanie jest konsekwencją tego rodzaju śmierci. Paweł mówi wiele razy o uczestnictwie „w niewyrażalnej słodyczy zmartwychwstania Jezusa”, ale częściej mówi o narodzeniu do nowego i boskiego życia. Udział w zmartwychwstaniu mógłby sugerować powrót do życia podobnego do tego, które poprzedziła śmierć. Termin „narodziny do nowego życia” wskazuje lepiej różnorodność dwóch typów życia. Teologowie naszych czasów podkreślają, że zmartwychwstanie Chrystusa jest wydarzeniem wyjątkowym, bardzo różniącym się od np. cudu wskrzeszenia Łazarza. Wraz ze zmartwychwstaniem Jezusa zaczyna się nowe stworzenie. Ono oznacza przejście całego stworzenia do nowego eonu.
To właśnie Marcin Białas ukazał, że tym, co najbardziej zafascynowało Pawła jest nowe i boskie życie, które otrzymuje się poprzez uczestnictwo w męce. Odrodzenie ma charakter zarazem paschalny i bożonarodzeniowy. Paweł doświadczył prawdziwej symbiozy misterium paschalnego i misterium Bożego Narodzenia. Wyrażają w listach, które pisze z okazji każdego z tych świąt. Pisze na Boże Narodzenie 1770 r.:
Nie zaniedbują i nie zaniedbam, zwłaszcza w tych świętych dniach i szczególnie w uroczystość Bożego Narodzenia włączać Matką w moje ubogie i oziębłe modlitwy, aby Boży Majestat sprawił, by się odrodziła w Bożym Słowie uczłowieczonym do bogokształtnego, aby nie żyła już więcej Matka, lecz by żył w Niej Jezus Chrystus.
I na Wielkanoc 1767:
Całą swą pilność proszę włożyć w przebywanie w samotności, na tej wewnętrznej pustyni, zamykając drzwi dla wszelkiego stworzenia i na tej pustymi proszę pozwolić swemu duchowi odpocząć w boskim łonie Ojca niebieskiego, w świętej ciszy wiary i świętej miłości. Tam odrodzicie się w Bożym Słowie, Jezusie Chrystusie do nowego życia miłości, życia boskiego, życia świętego. Wszystko to dokonuje się w czystej i nagiej wierze, bez obrazów podsuwanych przez wyobraźnię, ale w adoracji Boga w duchu i w prawdzie: tam kocha się na całego i poznaje się naukę świętych.
W innym liście bożonarodzeniowym uściśla:
Proszę jednak aby zadbać, by słodkie święta bożonarodzeniowe obchodzić każdego dnia, a nawet w każdej chwili w wewnętrznej świątyni swego ducha, przebywając, jak małe dziecko, w łonie boskiego Ojca niebieskiego, w celu odrodzenia się w każdym momencie w Boskim Słowie, Chrystusie Jezusie.
Pisząc do Cioniego streszcza wspaniale całą tę doktrynę:
Powiem Ojcu o drodze krótszej, która polega na przypatrywaniu się oczyma wiary własnej straszliwej nicości i, jakby przerażonym tym widokiem, podjęciu natychmiastowej ucieczki ad interiora deserti, w otchłań Boskości, pozwalając, by tam znikła własna straszna nicość, otrzymując, vassivo modo, boskie odciski oraz na wielkim zdaniu się na Boga, pozwolić, by Jego Boski Majestat wykonał swą boską pracę w najintymniejszej części Ojca ducha, w którym fit Divina Nativitas. Tu można by wypowiedzieć wielkie paradoksy, lecz zamilczmy o nich.
Od nicości śmierci mistycznej przechodzi się do łona Ojca, gdzie odradza się w Słowie i ze Słowem, Jezusem Ukrzyżowanym za sprawą Ducha Świętego. Maryja, która nosi w swym łonie Jezusa jest żywym i aktywnym obrazem tego tajemniczego, ale konkretnego odrodzenia. Pisze do Grazi na Boże Narodzenie 1739:
Chciałbym, aby zwłaszcza w tych dniach dusza wzniosła się ku kontemplacji niewysłowionego misterium nad misteriami - wcielenia się Słowa Bożego, i by czasem ulecieć duchem, by nawiedzić Niepokalaną Panią, ciężarną Synem Bożym; i by mogła dusza uniżona, by prosiła u jej stóp o pozwolenie, aby wejść do tej komnaty miłości, jaką jest jej najświętsze serce, by tam kochać boskiego Oblubieńca; bo znajdziecie Go malutkim, jak odpoczywa w tej dziewiczej sypialni. Wszystko to czynić trzeba z czysta wiara, w duchu, bez form zewnętrznych, lecz cała pogrążona w Bogu, w którym wszystko się rozumie. Tam pozwólcie duszy pozostać pogrążoną w tym wielkim zdziwieniu i miłosnym zachwycie, postrzegając wiarą Niezmiernego, który się pomniejszył, nieskończoną wielkość uniżoną z miłości do człowieka.
Przyjmując nowe życie w Duchu, Paweł wie, że staje się podmiotem i szerzy nowe stworzenie, które dokonuje się teraz, w czasie pośrednim, zaczynającym się zmartwychwstaniem Jezusa i trwającym do paruzji. Tak pisze o nim do Anny Marii Calcagnini na sześć lat przed śmiercią:
Czuję, że jest Siostra wyzuta z wszelkiego wsparcia i dziękuję za to Bogu błogosławionemu, ponieważ teraz bardziej przypomina Siostra boskiego Oblubieńca, opuszczonego przez wszelkie wsparcie podczas gdy umierał na krzyżu. Ale w tym opuszczeniu dokonał wielkiej ofiary i udoskonalił ją ostatnimi słowami, jakie wypowiedział, a brzmiały one: „Ojcze w wasze ręce powierzam mojego ducha” i mówiąc to wyzionął swą najświętszą duszę w ręce Wiecznego Ojca i dokonał dzieła odkupienia ludzi. Tak uczyń i Ty, kochana córeczko. Teraz znajdujesz się na łożu bogatym w krzyże. Co pozostaje Ci więc do roboty, jeśli nie oddawać duszę na łono Ojca niebieskiego, mówiąc: „Najsłodszy Ojcze, w Wasze ręce powierzam mojego ducha”? Rzekłszy to umrzecie także szczęśliwie ową drogocenną śmiercią mistyczną o której Ci mówiłem innymi razy. Martwa, jaką będziesz, tą mistyczną śmiercią żyć będziesz nowym życiem, a nawet odrodzisz się do nowego życia przebóstwionego w Bożym Słowie - Chrystusie Jezusie. O, cóż to będzie za życie! Będzie takie i tak pełne niebiańskiego zrozumienia, że nawet nie będziesz umiała mówić ze mną, który służę Twojej duszy jako ojciec.
Paweł wie dobrze i naucza, że to Duch Święty dokonuje tych wszystkich cudów w osobach uległych Jego działaniu. W pewnym wspaniałym liście okólnym na Pięćdziesiątnicę pisze:
A więc, Najdrożsi, aby dobrze przygotować się do wyżej wspomnianej, najświętszej uroczystości, niech każdy z was zbada dobrze samego siebie, by wiedzieć, czy żyje w nim cokolwiek, co nie jest Bogiem; a to po¬znacie badając, czy we wszelkich Waszych działaniach macie czystą intencję i czy staracie się każdego dnia uczynić Waszą intencję bliższą Bożemu wzorowi, to znaczy cała boska, działając zawsze i we wszystkich Waszych poczynaniach w Bogu i tylko dla jego Miłości, łącząc wszelkie Wasze działania z działaniami Jezusa Chrystusa, naszego Pana, który jest naszą drogą, prawdą i życiem.
Nowe życie, nowe stworzenie, które dokonuje się w Duchu, jest pragnieniem Pawła. Spełnia się ono w granicach wyznaczonych przez wcielenie i krzyż, ale poza wszelkimi granicami schematów, praw lub innych kategorii ograniczających. W doświadczeniu tego życia Paweł potrafi skierować się nie ku nieskończoności fantastycznej i magicznej, ale ku nieskończoności realnej, o której poinformował go Ten, który utożsamił się z nieskończonością przez swą śmierć z miłości. Nie często spotyka się mistyków, którzy zdołaliby tak harmonijnie zsyntetyzować doświadczenie życia Trójcy w duszy chrześcijanina, z jednością i różnicami oraz ze skutkami, które po¬wstają pod jej wpływem. Poza Bogiem nie ma niczego, co by tak zajęło Pawła, jak to wewnętrzne doświadczenie: zresztą wie on, że jest ono niczym innym, jak życiem Boga w nim.
Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.
Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.