3/ Dzielenie się charyzmatem

Do stworzenia w Kościele ruchu duchowego nie wystarcza, by jakiś chrześcijanin miał charyzmat założycielski, ale wymaga się, by inni uznali ten charyzmat i wzięli w nim udział. Ten drugi aspekt jest ważny, nawet jeśli nie jest podkreślany przez uczonych badających dynamikę działania Ducha Świętego. Widać to jasno przy założeniu Pasjonistów. Paweł próbował gromadzić towarzyszy już w Castellazzo, później w Gaecie i w końcu na Monte Argentario, ale z tych wszystkich został z nim tylko brat, Jan Chrzciciel. Wiele spośród osób, które żyły wspólnie z nim, miało dobre chęci, wielu zostało kapłanami lub zakonnikami. Mieli oni jednak własny projekt ewangelicznego zaangażowania i nie czuli się powołani do przyjęcia jego charyzmatu.

Pierwszym po bracie Janie Chrzcicielu, który rzeczywiście wczuł się w ten charyzmat, był ojciec Fulgencjusz, a miało to miejsce jakieś piętnaście lat po tym jak Paweł rozpoczął swoje życie konsekrowane, w miarę liczna zaś grupa zawiązała się ok. dwadzieścia lat po owym początku. Te osoby uznały Pawłowy charyzmat, potwierdziły go i przede wszystkim poczuły się powołane, by żyć i propagować ten charyzmat w Kościele. Wszczepiły się w charyzmat, weszły w tę tajemnicę, tzn. w tę żywą część tajemnicy, którą jest Kościół według dokumentu soborowego Lumen gentium. Przynajmniej w przypadku jednej osoby potwierdziło się, że uznanie charyzmatu nastąpiło po śmierci jego nosiciela: chodzi o przypadek Karola de Foucauld.

Gdy uczniowie rozpoznali w Pawle charyzmat, stał się on wspólnym ojcem według Ducha Świętego. Dlatego nie przyjmowano jego rezygnacji z urzędu generała. Także w ostatnich latach, w których z powodu chorób nie mógł robić już prawie nic i był zmuszony delegować innym prawie wszystkie zadania związane z urzędem generała, musiał być ojcem wszystkich.

Źródło: Przeżyć własną śmierć. Sylwetka duchowa i wybrane pisma św. Pawła od Krzyża, pod red. Waldemara Linke C.P., Warszawa 1999.